Skrzyknęliśmy się ze znajomymi i pojechaliśmy na jednodniową wycieczkę na Turbacz.
Dzień zapowiadał się ładnie. Okazało się że słonecznie bylo w dolinach a w drodze na Turbacz czekała nas mgła.
Było jednak fantastycznie !
Uwielbiam góry- o czym już pisałam - i nie ma znaczenia pogoda.
Lubię się lekko zmęczyć.
Lubię po drodze pogadać. Lubię też sobie pomilczeć.
I tak właśnie było. Plus oczywiście kupa śmiechu bo w tym towarzystwie nie może być inaczej :D
I dopiero na koniec dnia połaskotały nas ostatnie promienie słonka :-)
Z tą listopadową wycieczką w Dzień Niepodległości kojarzy mi się taki naszyjnik :
Niby szaro bo listopadowo i mgliście ale jednak słonecznie. Bo w sercu zawsze ciepło :-)))
Magiczne zdjęcia Cyryllo... i magiczna atmosfera w górach. Ech... szkoda, że mnie do gór tak daleko.... :(
OdpowiedzUsuńNa Turbaczu byłam raz, daaaaaaaaaawno temu w czasach Bruce'a Lee i konserwy turystycznej. Wspomnienia się już lekko zatarły, ale nie zapomnę nocy spędzonej na podłodze schroniska, zejścia we mgle "okraszonego" zjeżdżaniem na tyłku po błocie i skórzanych kierpców nabytych na pamiątkę w Nowym Targu, którymi zadawałyśmy szyku potem na naszych mazowieckich nizinach. Ech, ale było fajnie!
OdpowiedzUsuń"Hej góry nase góry..."
OdpowiedzUsuńTęsknię za nimi:)
A filcoki rzeczywiście listopadowe:)))
Korale bardzo jesienne i piękne.
OdpowiedzUsuńNie wiem, co podoba mi się bardziej. Co bym wybrała. Te filcowe korale, czy zdjęcia. Najlepiej wycieczkę na Turbacz w koralach.
OdpowiedzUsuńKwiatkosiu w prawdzie masz daleko ale jak już idziesz w góry to na dłużej. I zdjęcia przywozisz niesamowite :-)
OdpowiedzUsuńMira ale masz wspomnienia :-) W czwartek też był niezły zjazd na butach/pupach :D Wybierz się kiedyś na Turbacz np. z Koninek. Możesz na Tobołów wjechać wyciągiem a potem przetuptać na Turbacz.
Iva też ciągle tęsknie do gór :-)
Gosia dziękuję :-)
Lo to jest myśl !