To klasztor sióstr Norbertanek.
Stoi od wieków w tym samym miejscu.
Przechodził różne koleje losu: wielokrotnie niszczony trawiony przez pożary. Ale mniszki modlą się na tym miejscu od 800 lat.
Jest tu też kościół św. Augustyna i św.Jan Chrzciciela. I właśnie w tym kościele w drugi dzień świąt wielkanocnych jest odpust- EMAUS.
Odpust na który przychodzi "pół Krakowa" ;-)
Odpust który blokuje całą ulicę Kościuszki.
Odpust z całym swoim plastikowym chińskim dziadostwem -balonami napełnianymi helem-lizakami i cukierkami z zjadliwych kolorkach -cukrową watą-sercami z piernika-sztucznymi kwiatkami-emauśnymi Żydami-wiatraczkami-ćwierkającymi ptaszkami i...czego tam jeszcze nie ma !
Klasztor Norbertanek
Tłumy chodzą o ulicy a tramwaje jeżdżą miedzy tłumem ;-)
Człowiek-orkiestra!
Wszystko razem tworzy niepowtarzalny kiczowaty klimat bez którego nie sposób się obejść raz na parę lat :D
Może dlatego tak lubię ten klimacik bo przypominam sobie odpusty na które chodziłam z babcią do Mogiły na święto Podwyższenia Krzyża.
wiosenne pozdrowienia przesyłam
OdpowiedzUsuń(zmieniłam adres bloga)
Świety klimat na świąteczny spacer. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńOjjj ale moja Natalka miałaby w czym wybierać- koniki, lizaki, balony....U nas odpust kończy sie na trzech straganach i to dopiero jest kicz!!!!
OdpowiedzUsuńA ja lubię odpusty i ten kicz i to dziadostwo:) Z dzieciństwem mi się kojarzą:))) Tatuś zabierał mnie na odpusty i mogłam sobie wybrać ze straganu co chciałam-jakąś jedną pierdółkę...fajne były to czasy:)))
OdpowiedzUsuńJarmarki w dzieciństwie były dla mnie czymś bajkowym. Miłość do jarmarcznych kolorów mi pozostała do dzisiaj. Cyryllko, fajny klimat zaprezentowałaś i zdjęcia! Pozdrawiam i mocno ściskam!
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Ci tego Krakowa bardzo, kocham to miasto jak swoje własne. Zawsze czytam zachłannie wszytskie Krakowskie posty :)
OdpowiedzUsuńFajny ten jarmark, pamiętam takie z dzieciństwa... z cukierkami, watą cukrową i lodami Bambino na patyku...
OdpowiedzUsuńpo raz kolejny ciekawy reportaż, Cyryllo :)
Kochana
OdpowiedzUsuńMy co roku zaliczamy Emaus.
W tym roku w osłabionym składzie( z racji choroby córci)
Ale chłopaki kupiły mojej sroczce bransoletki, pierścionki i była przeszczęśliwa
Czyli żę odpusty nie są w złym guście ;D
OdpowiedzUsuńKamila- na reszcie wiem jak do Ciebie trafić !
Mario Kraków-ek ;-) wylega w Lany Poniedziałek właśnie na spacer a przy okazji te "baloniki na druciku" kupuje :-)
Kasianat- przybywaj do Krakowa: u nas są prawdziwe odpusty. Następny duży odpust na Bielanach u Kamedułów.
Elisaday u nas też dzieci mogą sobie wybrać jedną rzecz. Zgadnij co wybrali wczoraj ...oczywiście pistolety na wodę !
Bestyjeczko jak i Ty lubisz jarmarczny klimat to się ogromnie cieszę :-)
Elamika czyli prezentować ten mój Kraków ?
Kwiatkosiu Twoje pochwały są jak zachęta :-)))
Fuerto córcia dostała opaskę na włosy -a jakże !
A uwielbiam jarmarki i właśnie ten kiczowaty klimat jest super!!!szkoda że w Moim mieście nie dzieje się nic takiego,fajnie że mogłaś nam go chociaż trochę przybliżyć!!!Dzięki!!I jeszcze skomentuje wianek z posta poprzedniego...super pomysł. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńile kolorów!!!
OdpowiedzUsuńNiech żyją jarmarki!
OdpowiedzUsuńMnie ominął i Emaus, i Rękawka, na którą wybieram się od lat, bo wstyd przyznać, że nigdy nie byłam...
Dobrze byłoby, żeby te klimaty zostały, żeby oprócz plastikowo-żelkowego kiczu, obecnego wszędzie, były te drobiazgi, które odróżniają jeden odpust od drugiego -
tu drewniana figurka żyda, tam świątek, gdzie indziej gliniane dwojaki, i wata cukrowa, i oscypek, i obwarzanek, i blaszany pierścionek...
a nie wszędzie ta sama, jednakowa plastikowa chińszczyzna.
Migoshia też nieustannie co rok WYBIERAM sie na Rękawkę-jeszcze nie dotarłam ;-) Może za rok razem pójdziemy ?
OdpowiedzUsuńI święte słowa prawisz !
Aga u Ciebie też nie ma odpustu ?! Zdziwiona jestem jak coś takiego piszecie. W każde parafii jest przynajmniej raz w roku odpust ( święto patrona ) i wtedy powinny się zjeżdżać "kramy i karuzele" :D
I powinno byc kolorowo jak pisze ipsa :-)
Byłam tam dwa lata temu. Mój brat mieszka na ulicy Emaus czyli rzut beretem. To były piękne świeta i piękna krakowska atmosfera. Niedługo znowu tam jadę.
OdpowiedzUsuń